Toyota Land Cruiser HZJ79 - na wyprawę
Europa z jej wyśrubowanymi normami spalin niestety nie jest wymarzonym miejscem do kupowania nowych terenówek o starej ale sprawdzonej konstrukcji. Takim pojazdem, który chciało by się mieć w swoim garażu jest Land Cruiser J7, jednak pomimo, że Toyota produkuje takie auta w Portugalii nie może ich tu sprzedawać. Choć pierwszy raz pokazano ten model w… 1984r nie zmienił się od tego czasu znacznie. Oczywiście przez te lata konstrukcja przeszła modyfikacje o czym przeczytacie w TOYPEDII jednak w gruncie rzeczy jest to nadal ten sam projekt oparty na ramie i dwóch, sztywnych mostach.
Na mazowieckich drogach spotykamy właśnie takie spełnione marzenie o posiadaniu twardej, niezawodnej terenówki. Projekt powstał w zakładach Sandlander na Węgrzech. Jest to auto praktycznie nowe, z roku 2014 z symbolicznym jeszcze przebiegiem w granicach 25 tyś. Jednak węgierscy machanicy przyłożyli się do projektu i ze zwykłego pick-upa z pojedynczą kabiną postarali się zbudować auto wyprawowe, przydatne w dalekich wyjazdach.
Standardowo jest to zwykła ciężarówka z napędem na cztery koła. Pojedyncza kabina, dwa sztywne mosty, przód oparty na sprężynach a tył, jak to w pick-upach na resorze. Wnętrze zwykle zawiera fotel kierowcy oraz ławeczkę dla dwóch pasażerów. Jako jedyne wyposażenie dodające komfortu w czasie jazdy znajdziecie w nim radio i klimatyzacje. Zastosowanie sztywnych mostów z fabrycznymi blokadami (bez centralnego mechanizmu różnicowego) sprawia że w terenie można na nie liczyć. Jednak same zdolności terenowe to nie wszystko. Podczas wypraw chcielibyście mieć jeszcze odrobinę komfortu i to auto dzięki zakładom ulokowanym małym Hernád pod Budapesztem wiele zyskało.
Jakie zmiany zaaplikowano Land Cruiserowi? Przede wszystkim moc. Standardowo w tych autach zamontowany jest 6-cylindrowy, wolnossący, rzędowy Diesel o pojemności 4164 cm3 i pierwotnie zaledwie 130 KM. Jednak w węgierskich warsztatach dodano w nim turbinę, intercooler oraz dodatkowy filtr paliwa. Podkręcono również dawkę paliwa i obecnie przy przyspieszaniu czuć że auto rozpędza się bardzo żwawo. Podniesiono również zawieszenie, dzięki czemu udało zmieścić się 35” opony na feldze o powiększonym ET. Aby w trenie nie urwać chlapaczy – dodano nowe, sygnowane logo WARN i przypięte na taśmach.
Zadbano również o komfort we wnętrzu poprzez wyciszenie kabiny, zmianę foteli na pojedyncze, elektrycznie regulowane (grzane i wentylowane) firmy RECARO, zastosowanie dodatkowego ogrzewania firmy WEBASTO, lodówkę między fotelami służącą jako podłokietnik, dodatkową półkę nad głowami z wbudowanym radiem CB oraz wiele gniazdek 12V na dodatkowy osprzęt.
Kolejne usprawnienia jakie zyskał Land Cruiser związane są z jego wyprawowym wykorzystaniem. Po pierwsze progi. Solidne, stalowe, zawsze poprawiają dzielność terenową. Te które zamontowano w aucie maja też stopień dzięki czemu łatwiej zwyczajnie wsiąść do tak wysoko postawionego pojazdu. Kolejna zmiana to stalowy zderzak. W tym przypadku ma on oczywiście praktyczne zastosowanie jako osłona przodu auta z wbudowanymi zaczepami. Jest też nośnikiem wyciągarki oraz… zbiornikiem na wodę. Stalowy zderzak zagościł również na tył auta. Posiada on wbudowany zaczep szczękowy. Coś co docenimy w dalekiej podróży to dodatkowy zbiornik paliwa. Obecnie auto może zabrać aż… 240 l ON. Gadżetem na pokładzie ale jakże funkcjonalnym jest też wbudowany prysznic. Wystarczy tylko przykręcić słuchawkę i już…
Skrzynia ładunkowa. Pod wielką, unoszoną aluminiową klapą, zamiast której wolałbym chyba roletę mieści się wszystko co zechcecie zabrać na wyprawę. Jest nawet miejsce na dużą, kompresorową lodówkę i przetwornicę 230V. W przyszłości zagości w tym miejscu jeszcze stelaż dzięki któremu będzie można przymocować tu na stałe bagażnik dachowy. Obecnie na burtach miejsce swoje mają również dwie piaskowe łopaty, przypięte na stałe i gotowe do użycia w razie potrzeby.
Dodatkowe światło. Jak widać na zdjęciach tego Land Cruisera zaopatrzono w ledowe lampy bardzo bogato. W zderzaku kryje się duża listwa oraz dwa mniejsze reflektory dzięki którym przed autem robi się naprawdę jasno. Dlaczego listwa nie trafiła na dach, z którego to miejsca świeciłaby lepiej? Niestety takie zamocowanie lampy powoduje uciążliwy świst w trasie. Tamże znalazła się za to nieduża lampa w kolorze pomarańczowym. Razem z innymi ukrytymi na aucie pozwalają na pulsowanie ostrzegawczym światłem co zdradza jeszcze jedno wykorzystanie Land Cruisera w przeszłości jako pilota.
PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ?
To auto zostało zakupione z zamiarem wykorzystania w firmie budowlanej do pracy w terenie. Miało zastąpić wysłużonego już Hiluxa. Jednak po kliku miesiącach okazało się, że właściciel zakochał się w tym samochodzie i już nie wyobraża sobie ciągania go budowach. Hilux wrócił do łask i nadal po remoncie będzie dzielnie pracował a Land Cruiser … pozostanie spełnionym marzeniem, narzędziem do realizacji planów o podróżach.
Tekst i zdjęcia: Ireneusz Rek