Poniedziałkowa rywalizacja zakończyła w Rajdzie Dakar tzw. super maraton, czyli dwa etapy, w trakcie których uczestnicy nie mogli korzystać z serwisu i wszelkie naprawy musieli wykonywać we własnym zakresie.

Ósmy etap Rajdu Dakar wygrał dziś team TOYOTA GAZOO Racing, czyli Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel. Na odcinku pomiędzy miastami Sakaka i Neom w Arabii Saudyjskiej 375 kilometrów trasy pokonali w czasie 2h56min56s. Ten wynik dał im czwarte, etapowe zwycięstwo w tej edycji rajdu. Zespół od początku narzucał tempo i dzięki temu odrobił straty do głównych rywali w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar. Pomogły w tym błędy konkurencji. Carlos Sainz zgubił się bowiem na trasie. O ile na 88. kilometrze doświadczony Hiszpan był drugi, a na kolejnym punkcie pomiaru liderował stawce, to wskutek błędu nawigacyjnego spadł poza czołową trzydziestkę.

Z dobrej strony pokazał się Jakub Przygoński z Orlen Teamu. Polak dwukrotnie mierzył się jednak z problemami. Najpierw na 40. kilometrze nagle spadł na trzynastą lokatę i stracił kilka minut. Gdy zaczął odrabiać straty, na 122. kilometrze znów zaczął tracić i znalazł się w okolicach dwudziestego miejsca. Na szczęście ostatnie kilometry przebiegły dla Przygońskiego bez kłopotów, dzięki czemu był on w stanie po raz kolejny odrobić część strat. Ostatecznie ósmy etap zakończył ze stratą 18 minut do zwycięzcy etapu. Polski kierowca w "generalce" ciągle zajmuje czwarte miejsce, ale jego straty do trzeciego Carlosa Sainza niestety rosną.

Cztery przebicia opon podczas 7.etapu, a następnie cztery kolejne na 8.etapie, poważnie utrudniły walkę o dobry wynik zespołowi TOYOTA GAZOO Racing w składzie Giniel de Villiers i Alex Haro. Weteran Dakaru ponownie stracił sporo czasu, pokonując ostatnie 10 km etapu na obręczy, ponieważ parze skończyły się zapasowe koła. Podczas etapu stracili aż 30 minut i 17 sekund i spadli na 9. miejsce w klasyfikacji generalnej. Nie da się walczyć o dobry czas na odcinku, jeśli nasze opony nie wytrzymują  - powiedział wyraźnie sfrustrowany De Villiers. Staraliśmy się zachować ostrożność na trudniejszych odcinkach, ale wydaje się, że to nie robi różnicy. W tym roku mieliśmy już 18 przebić, a przed nami jeszcze cztery etapy, więc nie wiem, gdzie to się skończy.

W klasyfikacji aut T2 oba auta teamu Toyota Auto Body przybyły na mete etapu z prawie czterogodzinną przewagą nad trzecim  Miguelem BRAVO z teamu FN SPEED - URANO 4X4. Kierowcy jadący Land Cruiserami 200 pewnie zmierzają więc do kolejnej wygranej w swojej klasie.

Polacy w Rajdzie

Domżała i Marton już na początku zanotowali ponad pół godzinną stratę do czołówki i etap ukończyli na 15. pozycji. Kosztowało ich to spadek na trzecie miejsce w klasie T4. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną problemów technicznych świetnie radzących sobie do tej pory Polaków, ale po poprzednim etapie skarżyli się na awarię przedniego napędu. Usterkę musieli usunąć sami, ponieważ w niedzielę i poniedziałek odbywał się dwudniowy etap maratoński, bez możliwości korzystania z serwisu. "Było ciężko, ale utrzymaliśmy podium" - napisał krótko w mediach społecznościowych Domżała.

Na szóstym miejscu poniedziałkowy odcinek ukończyli Marek Goczał i Rafał Marton, a na dziewiątym Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk.

Kolejny dobry występ zanotował zmagający się ostatnio z bólem nadgarstków motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza (Husqvarna) - uzyskał 16. czas i w klasyfikacji generalnej awansował na 17. miejsce. 32. lokatę zajął Konrad Dąbrowski (KTM), co jest jego najlepszym wynikiem w Dakarze.

Kamil Wiśniewski był siódmy w kategorii quadów i jest ósmy w klasyfikacji generalnej.

SAMOCHODY - KLASYFIKACJA PO ETAPIE