Toyota Hilux Revo - przez świat z Veterinary Expeditions
Kim są? Dlaczego za swoją Toyotą Hilux od czasu do czasu ciągną ogromną, białą przyczepę? Każdy kto wystuka w przeglądarce internetowej adres veterinaryfoundation.eu dowie się, że ich dziełem jest akcja MOPSiK. Tych dwoje ludzi i fundacja, którą założyli nie tylko leczą zwierzęta, ale również pomagają w terenie, w małych miejscowościach. Jak? Przeprowadzając sterylizacje bezdomnych zwierzaków, bo to najlepszy sposób, by walczyć z ich bezdomnością.
Od tego się wszystko zaczęło...
W 2012 roku zbudowana na zamówienie przyczepa, zwana potocznie “sterylobusem”, była gotowa do akcji. Jest to tak naprawdę mobilna sala operacyjna, która zapewnia warunki dla pracy chirurga. Jednak jej ciężar i wielkość sprowokowała do szukania samochodu, który dałby radę pociągnąć ją przez kraj, nie zawsze najlepszymi drogami. Próbowali już wielu rozwiązań: był terenowy Hyundai, pikapy Nissana i Volkswagena. Od dwóch lat jest z nimi Toyota Hilux i jak się wydaje, tym razem trafili na auto, które nareszcie spełnia ich wymagania.
Dlaczego akurat Hilux?
Okazuje się, że Toyota ma jedne z lepszych parametrów offroadowych w klasie. Np. jego prześwit to niebagatelne 293 mm. Poza tym w nowej wersji auto znacznie zyskało na standardzie wyposażenia porównywalnym do osobowych aut. Tylna kanapa w ich prywatnych testach była najwygodniejsza spośród wszystkich oglądanych aut. Dlaczego w samochodzie terenowym akurat to jest ważne? Plan z jakim zakupiono pojazd obejmował dalekie wyprawy bez zatrzymywania się po drodze. Z czterema osobami na pokładzie i tylko zmieniającymi się kierowcami komfort pasażerów jest bezcenny. I Hilux go zapewnia...
Co zmieniono w aucie?
Hilux w tej wersji już przez dealera wyposażony został w progi i przednie orurowanie. Wprawdzie nie są to bardzo offroadowe rozwiązania, ale ułatwiają codzienne korzystanie z pojazdu, wsiadanie, operowanie na poziomie dachu, jako nośnik mocnego oświetlenia ledowego. Bardziej przydatne podczas terenowych przepraw na pewno będą solidne osłony silnika i skrzyni oraz wyciągarka mocowana w oryginalnym zderzaku. Dodatkowo swoje miejsce na aucie znalazł snorkel renomowanej firmy Safari. Czy warto zdecydować się na dodatkowe dziury w błotniku i zamontować taką plastikową rurę? Tak jak już to opisywaliśmy, bardzo się przydaje, nawet jeśli nie planujemy ambitnego pokonywania wodnych przeszkód.
W trasę, na terenowe szlaki, ale także do używania w życiu codziennym potrzebne były mocne, terenowe, ale jednak w miarę uniwersalne opony. Do takich potrzeb najbardziej pasowały opony BF Goodrich All Terrain T/A KO2 AT. Są po prostu wszechstronne i najczęściej polecane dla takich zastosowań.
Aby móc zabrać jak najwięcej wyposażenia, paka Hiluxa zyskała nadbudówkę. Jest ona głęboka (150 cm) i utrudnia wygodne wyjmowanie bagaży, nawet pomimo uchylnych, bocznych okien. Rozwiązaniem w tej sytuacji okazał sie przemyślny system szuflad i schowków wykonany własnoręcznie ze sklejki.
Namiot dachowy
Auto nie jest tylko środkiem lokomocji i holownikiem przyczepy. Stało się też sposobem na spędzanie czasu. Wyprawy do Rumunii, Albanii czy przez piaski Maroka dowiodły, że kochają biwakowanie, szwędanie sie po bezdrożach, odkrywanie. W takich sytuacjach bardzo przydatny jest namiot dachowy. Zabudowa, którą posiadają, nie pozwala na dodatkowe obciążenie (jest z laminatu). Auto zyskało więc bagażnik dachowy mocowany do kabiny, a na nim namiot skorupowy firmy iKamper. Nie było łatwo go tam umieścić - niestety w ofercie Toyoty nie znależli dedykowanych mocowań a montaż zwykłych belek Thule powoduje (sprawdzili) przecieranie lakieru, nawet mimo podkładek. Stąd wybór rozwiązania firmy Vortex z łapami montowanymi do listwy na dachu.
Przez dwa lata, gdy jest używany znakomicie sie sprawdził. Nocleg z dala od cywilizacji, z materacem dwa metry ponad ziemią, zawsze daje więcej poczucia bezpieczeństwa. Pozwala też na szybsze rozkładanie i składanie biwaków. Skorupa zwiera już wszystko co potrzebne jest do spania. Wystarczy tylko ją unieść i... już.
Kirgistan
Posiadanie wyprawowego auta prowokuje do marzeń o tym, żeby pojechać nim jeszcze dalej. A dlaczego akurat do Kirgistanu? Przecież to z Barlinka, gdzie mieszkają, ponad 5000 km! Wszystko zaczęło się od informacji, że także w tym kraju miejscowi mają problem z bezpańskimi psami. I tu serce weterynarzy, miłośników zwierząt, organizatorów sprawdzonej u nas w kraju akcji sterylizacji MOPSiK zabiło mocniej. Można przecież pomóc, przenieść ideę kontroli populacji w inny sposób niż odstrzał. Mało kto wie, ale w ramach walki z nadmierną populacją w Kirgistanie, w 2012 roku zabito 12 406 psów nieposiadających właścicieli.
Pierwsze sygnały skierowane do Kirgiskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej dały pozytywny odzew, miejscowi byli zainteresowani współpracą. Kontakt ze Światową Organizacją Zdrowia Zwierząt OIE w Paryżu pozwolił na nawiązanie współpracy ze Specjalistami ds. Dobrostanu Zwierząt opiekujących się tym regionem świata. Po przedstawieniu projektu, okazało się, że wpasowuje się on doskonale w działania prowadzone w Środkowej Azji we współpracy OIE.
W 2019 roku ekspedycja wyruszyła do dalekiego Kirgistanu. Na miejsce jechali właściwie bez przystanków tylko zmieniając się za kierownicą. I tu nieocenione okazały się wygodne fotele i kanapa Hiluxa... Na miejscu okazało się, że nie wszystko jest takie proste i oczywiste. Że czekają ich nowe wyzwania. Psy w tym kraju żyją często obok człowieka, swoja obecnością zapewniając bezpieczeństwo stad przed drapieżnikami. Jednak są źródłem kłopotów, roznoszą choroby takie jak echinokokoza czy wścieklizna. Miejscowi nie posiadający dostatecznych ilości miejsc w schroniskach dla bezpańskich zwierząt postanowili wiec... je wystrzelać. Tyle że teraz pod ich zagrody pozbawione ochrony psów podchodzą wilki, które są zagrożeniem dla stad i ludzi i roznoszą te same choroby...
Jak pomóc w takiej sytuacji?
Okazuje się, że rozwiązaniem oprócz sterylizacji jest edukacja ludzi, informowanie ich w jaki sposób unikać zagrożeń. Wystarczą podstawowe zasady higieny oraz wiedza, w jaki sposób dochodzi do zarażenia. Jak dotrzeć do ludzi, którzy nie oglądają telewizji ani nie mają dostępu do internetu? Tu pomocna okazała się akcja TORBY EDUKACYJNE dla KIRGISTANU. Zwykłe, płócienne torby są w tym kraju towarem bardzo pożądanym. Podczas pierwszego wyjazdu nigdy niczego im nie ukradziono - poza torbami... Zatem skoro są tak potrzebne, należy je ludziom dać, ale z odpowiednią informacją. Dziś takie torby z dziewięcioma punktami dla zdrowia są rozdawane w szkołach, uczy się dzieci i dorosłych co zrobić, żeby nie zachorować. Dodatkowo wykonywane są badania dzieci, które dla których echinokokoza jest bardzo niebezpieczna celem wczesnego wykrywania i leczenia.
Veterinary Expeditions - co dalej?
Projekt Kyrgyzstan 2018 zakończył się spektakularnym sukcesem. Co dokładnie zrobiono? Cała, długa listę przeprowadzonych działań znajdziecie na stronie fundacji. Kolejne lata to następne wyprawy do Kirgistanu i nowe wyzwania. Już wprawdzie nie Hiluxem (potrzeba więcej czasu na pracę, dojazd własnym autem jest zbyt długi), ale to już trzeci raz gdy wybierają sie do tego kraju, by UCZYĆ, SZKOLIĆ I PRZEKONYWAĆ, że odstrzały psów są niehumanitarne i NIESKUTECZNE. Podstawą są szkolenia, przekazywanie wiedzy lokalnym lekarzom weterynarii dotyczącej technik sterylizacji/kastracji. Dodatkowo zabierają ze sobą niezbędny sprzęt i narzędzia chirurgiczne do przeprowadzania zabiegów, które posłużą na miejscu by uratować życie wielu psom.
LINK DO ZBIÓRKI
GALERIA ZDJĘĆ