Z wizytą w Domu Dziecka w Bartoszycach
W dniach 22-23.11.2014 odbyła się ekspedycja/misja na północne rubieże Polski. Celem, jaki przyświecał załogom trzech Toyot, było dotarcie do Domu Dziecka w Bartoszycach (dokładnie Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej im. Janusza Korczaka w Bartoszycach).
Wyposażeni w 2 Hiluxy (Hunter i Arctic Trucks) oraz Land Cruisera 150, zapełniwszy skrzynie ładunkowe prezentami i artykułami pierwszej potrzeby, wyruszyliśmy na szlak. Nie bylibyśmy z Land Cruiser Adventure Club, gdyby droga nasza była prosta i asfaltowa. Trasa wiodła więc przez boczne drogi, leśne dukty, szutrówki i bezdroża. Podziwialiśmy wspaniałe widoki, odkrywaliśmy nieznane miejsca i zabytki, poznawaliśmy folklor oraz ciekawych ludzi, żyjących w miejscowościach przy samej granicy z Obwodem Kaliningradzkim.
Dojazd do Bartoszyc zajął nam cały dzień, na nocleg zostaliśmy zaproszeni w gościnne progi WPOW. Już sam nasz przyjazd spowodował ogromne poruszenie i emocje wśród dzieci. Zostaliśmy zaproszeni do zwiedzenia domu, dzieci jedno przez drugie chwaliły się swoimi osiągnięciami, zdolnościami, a nawet po prostu pokojami – potrzebowały zainteresowania się nimi. Długo w nocy słychać było rozmowy i plany na niedzielne przedpołudnie.
W niedziele rano, wraz z kolegami, którzy także dojechali z Warszawy swoimi terenówkami (m.in. dwoma Hiluxami i Nissanem Patrolem) oraz przedstawicielami miejscowego klubu offroad, zapakowaliśmy dzieci wraz z opiekunami do samochodów i wyruszyliśmy w trasę terenową. Ze względu na bezpieczeństwo trasa była bardzo łatwa, choć w oczach dzieci urastała do rangi Camel Trophy – każda rozjechana kałuża, każda pecyna błota na samochodzie wywoływały ogromną radość i niesamowite emocje. Celem naszej przejażdżki był tor motocrossowy. Tu zaczęła się zabawa: strome podjazdy, zjazdy, zakręty po bandzie i wszędzie pełno błota.
Kolejki ustawiały się do samochodów, każde dziecko chciało pokonać ten ogromny tor przeszkód. Zabawa trwała kilka godzin. W międzyczasie koleżanki i koledzy przygotowali ognisko, zastrugali kijki i na zakończenie imprezy zaprosili wszystkie dzieci do pieczenia kiełbasek. Po tak dużej dozie emocji, samodzielnie upieczone kiełbaski smakowały wybornie. A ponieważ czas płynął szybko i czekał nas jeszcze nocny powrót do domów, wieczorem pożegnaliśmy wychowanków WPOW w Bartoszycach. Na ręce pani dyrektor złożyliśmy obietnice kolejnych wizyt i zadowoleni, z pożytecznie spędzonego weekendu, udaliśmy się w drogę powrotną.
Podziękowania dla Toyota Motor Poland za pomoc w organizacji wyjazdu.
Tekst i zdjęcia: Michał Bartosiak