Land Cruiser HDJ 100 - Michał Rej
Podróżowanie to jego sposób na życie. Od kilku lat w tych peregrynacjach po różnych zakątkach mapy towarzyszy mu Land Cruiser HDJ 100. Gdzie był? Jak rozpoczął swoja przygodę z motoryzacją? Jaki jest jego ulubiony kierunek podróży? Jak w jego wyprawach sprawdziła się Toyota? Znajdziecie odpowiedzi na te pytania, zagłębiając się w opowieść Michała Reja.
Benzynę we krwi ma już od dziecka. Pomimo trudnych początków (w wieku 14 lat poważny wypadek motocrossowy) nie poddał się, konsekwentnie realizując swoje motoryzacyjne pasje. Z jakim skutkiem? Jak najlepszym! W wieku dwudziestu trzech lat miał już w kieszeni tytuł wicemistrza Polski w najliczniej wówczas obsadzonej klasie rajdów N3, ustępując pola tylko Januszowi Kuligowi.
W kolejnym roku przyszło zwycięstwo w zimowym Rajdzie Polski w grupie na Mitsubishi Lancerze i czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale… nieporozumienia ze sponsorem wpłynęły na diametralną zmianę życiowych planów. Już nie płasko i szybko, ale zabawa w terenie. Pierwsze auto — Jeep Wrangler TJ, zostało wkrótce zmienione na Land Rovera 90 przystosowanego do rajdów (z jedną z niewielu wówczas w Polsce wyciągarek WARN). Kolejne ulepszenia pozwoliły w końcu na start w Rainforest Challenge w 2001 roku, z pierwszą grupą Polaków, jacy wystartowali na tej imprezie.
Jednak to, co naprawdę Michała zafascynowało, to wyjazdy na Wschód, którymi zaraził go Romuald Koperski, zabierając na Syberię. Wówczas, kilkanaście lat temu wyprawa w tym kierunku brzmiała jak lot na Księżyc. Jednak na miejscu okazało się, że nie taki wilk straszny, jak go malują, tym bardziej że Koperski poprowadził grupę zwykłymi, niezbyt wymagającymi drogami. Nawet Trakt Kołymski, tzw. droga po kościach, był wówczas przed budową obwodnicy przez Susuman normalnie przejezdny.
Po kilku mniejszych wypadach m.in. do Gruzji i Kałmucji, rok 2007 stał po znakiem pierwszej dużej wyprawy do Azji Centralnej. Prowadzona przez Michała grupa dotarła do Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgizji i Uzbekistanu, drogą wojenną na granicy z Chinami na wysokość 4655 m przez przełęcz Ak-Bajtal. Większość dróg przebiega powyżej 3000 m n.p.m. To przedsięwzięcie było o tyle ciekawe, że było codziennie relacjonowane przez łącza satelitarne na żywo.
Kolejnym wyzwaniem, jakiego Michał się podął, było przejechanie i udokumentowanie drogi omijającej jezioro Bajkał od północy, ale nie główną drogą federalną, tylko wzdłuż słynnej Bajkalsko-Amurskiej Magistrali Kolejowej (BAM) z Siewierobajkalska do Tyndy. Trasa, określana jako Mount Everest off-roadu, wiodła m.in. przez 115 rzek przejechanych w bród lub po mostach, z których wiele uczestnicy ekspedycji musieli prowizorycznie naprawiać.
Przejazd przez most na rzece Witim
Na ta wyprawę wyruszyły dwa auta — Land Rover Discovery Michała oraz Toyota Land Cruiser 200 jego przyjaciela. Po ciężkiej przeprawie przez Syberię oba auta udały się już rekreacyjnie do Mongolii. Niestety tamże Land Rover zepsuł się i musiał być holowany 300 km do warsztatu w Ułan Bator. Naprawa ze względu na niedostępność części potrwała tydzień.
Za to Toyota, auto właściwie fabryczne, dojechała i wróciła bez problemów. Urwany amortyzator od ręki dokupiono na miejscu i wymieniono. Z doświadczenia Michała wynika, że na Wschodzie raczej nie ma problemów z dostępem do części do Land Cruisera. Lepiej jest w przypadku J10 i J20, trochę trudniej J12 i J15, ale części są. U oficjalnych dystrybutorów są zwykle dostępne na zamówienie, ale w wielu miejscach są prywatne sklepiki, gdzie bez problemów dostać można zamienniki. Niestety gorzej jest w przypadku Hiluxów, które są tam rzadkością.
Michał zrealizował jeszcze wyprawę do Australii, a po powrocie zapadła decyzja o zmianie auta.
Dlaczego Toyota Land Cruiser?
Zdecydowały finanse. Land Rover w długich podróżach okazał się bardzo kosztowny w utrzymaniu. Jego przygotowanie do wyprawy i późniejsze naprawy w trasie pochłaniały spore środki. Michał wybrał „legendę Land Cruisera” i nie zawiódł się. Po trzech latach nie dopłacił za naprawy Toyoty ani złotówki. Po podliczeniu, jakie sumy wydawał wcześniej, wyszło mu, że setkę dostał za darmo. Do chwili obecnej auto zawiozło go na Islandię, do Kazachstanu, Kirgizji, Gruzji i Rosji.
Co zmienił w swoim aucie?
Standard, który sprawdza się na takich wyprawach, jakie realizuje z ADVENTURE TEAM:
- Zawieszenie: amortyzatory tzw. grube KONI, bardzo trwałe i odpowiednie do takiego ciężkiego i zwykle doładowanego auta,
- Zderzak stalowy z wyciągarką z przodu,
- Zderzak stalowy tylny z ramieniem do koła zapasowego,
- Osłony spodu,
- Dodatkowy bak (w sumie 190 l), polskiej produkcji www.hydro-instal.pl
- Webasto,
- Przetwornica,
- Opony MT,
- Fotele Recaro,
- Dodatkowe oświetlenie LED,
- Bagażnik dachowy, na który pakowane są w szczelnych skrzyniach lekkie rzeczy, np. ubrania.
Jak jeździ się Land Cruiserem?
Pierwsza wyprawa autem, jeszcze bez wielu zmian (np. dodatkowego baku, który już wtedy bardzo by się przydał) to Islandia. Niestety ze względu na kłopoty ze sponsorem bardzo ciekawy film z tej podróży nie jest dostępny publicznie. Dla czytelników www.landcruiser.pl Michał zgodził się go udostępnić. Jeśli jesteście ciekawi Islandzkich przypadków Michała i jego LC, piszcie na
W podróżach auto pakowane jest tak, żeby jak najwięcej lekkich rzeczy typu ubrania umieścić w szczelnych skrzyniach na bagażniku dachowym. W trakcie postojów wystarczy wejść na stopień, potem na koło i wyjąć z góry wszystko, co jest potrzebne, a jednocześnie środek ciężkości auta nie szybuje wysoko w górę.
Podczas wypadów i w domu samochód stoi na MT-kach. Michał ceni te opony ze względu na dzielność terenową, ale przede wszystkim trwałość, dla której jest w stanie znieść niewygody podróżowania po asfalcie, czyli głównie spory hałas.
W czasie trudniejszych odcinków cenna jest możliwość rozpięcia przedniego stabilizatora, co zwiększa wykrzyż. Potem na drodze można go spiąć dla lepszego prowadzenia, a wystarczy do tego tylko kilka ruchów klucza.
W czasie wyjazdów Michał śpi wewnątrz auta. Po rozłożeniu tylnej kanapy rozkładany jest również stelaż na materac, dając sporą powierzchnię na nocny odpoczynek. Pod materacem w bagażniku mieszczą się skrzynki z jedzeniem i innymi ciężkimi rzeczami. Michał ma dwie wersje stelaża, które wybiera w zależności od liczby zabieranych osób (mniejszy, gdy w kabinie muszą zmieścić się 3 osoby — część załogi śpi wówczas w namiocie). Czasami zamiast materaca w podróży wykorzystywana jest duża lodówka (60 l) montowana zamiast tylnej kanapy i wówczas brezentowy domek jest schronieniem dla wszystkich.
Do auta pakowany jest cały zapas jedzenia niezbędny na wyjazd (poza produktami, które najlepiej smakują świeże, jak chleb czy masło). Jest tego zwykle 3 skrzynki, w sumie do 60 kg. Dzięki temu posiłki mogą być bardziej urozmaicone niż wówczas gdy podstawą są zakupy w lokalnych sklepach gdzie w sprzedaży są tylko podstawowe artykuły.
Podróże na Wschód
Od ubiegłego roku podróżowanie w tym kierunku stało się mniej bezpieczne. Z tego względu ambitny wyjazd do Rosji organizowany przez Adventure Team z grupą z Europy Zachodniej został odwołany. Doświadczenie podpowiada, że wszelkie trudności, jakie z tego powodu trapiłyby zespół, skończyłyby się za Uralem, jednak odpowiedzialność za zespół skłoniła do podjęcia takiej właśnie decyzji.
Jeśli chcielibyście zobaczyć, jak wyglądają w filmowym kadrze wyprawy Michała, zapraszam do zajrzenia na jego kanał w Youtube.
Tekst: Ireneusz Rek, zdjęcia:Ireneusz Rek, Michał Rej