To auto poszukiwane było od dawna i w Polsce, i na zagranicznych portalach. Jednak 40-ki, nawet w stanie do bardzo dużego remontu rynek wycenia bardzo wysoko. Niebieska, wypatrzona we włoskich ogłoszeniach kusiła całkiem przyzwoitym stanem i rozsądna ceną. Wyprawa po nią i zakup okazały początkiem nostalgicznej, motoryzacyjnej, toyotowej przygody.

 

 

Czterdziestka wg pomysłu zakochanego w Bieszczadach Piotra miała być twardym, terenowym zawodnikiem na wycieczki, ale i bardziej wymagające, terenowe przeprawy. Gdy pojawiła się już w Polsce szczegółowe oględziny wykazały, że jest w bardzo dobrym stanie blacharskim i całkiem niezłym technicznym. Poprzedni właściciel użytkował ją w ciepłym, nie wymagającym solenia klimacie. Dołożył również wiele starań, aby utrzymać auto w jak najlepszym stanie. Oczywiście wymagała dopieszczenia, wymiany elementów zawieszenia, klocków, płynów. Dla nowego właściciela, zakochanego w klasycznej motoryzacji, niezbędne było też odświeżenie komory silnikowej. Po tych zabiegach czterdziestka wyruszyła w pierwsze, terenowe trasy.

 

 

Jazda autem wyprodukowanym w 1979 roku, ale zaprojektowanym w latach 50-tych i wprowadzonym do produkcji w 1960 roku to, jak mawiał Jack London, prawdziwe "niedźwiedzie mięso" dla miłośników motoryzacji. Już samo uruchomienie silnika dla osób przyzwyczajonych do prostego przekręcenia kluczyka jest zaskakujące. Tu trzeba jeszcze dodatkowym przyciskiem uruchomić pompę paliwową i po usłyszeniu, że zadziałała, dopiero odpalić silnik. Podobnie jest z gaszeniem motoru. Wysokoprężna jednostka diesla typu B o pojemności 2977 cm3 i mocy 76 KM to absolutnie mechaniczna konstrukcja. Oznacza to, że może działać bez grama prądu w instalacji, bez kluczyków w stacyjce. Aby zaprzestać jej pracy należy użyć odpowiedniego, dobrze oznaczonego przycisku na desce rozdzielczej.

 

 

Cała konstrukcja auta jest bardzo prosta i zawiera tylko podstawowe, niezbędne funkcje przyobleczone w surowe, blaszane wnętrze. To wnętrze jest jednak, jak to w czterdziestkach, możliwe do przeobrażenia z konstrukcji zamkniętej w kabriolet. Cały, metalowy dach jest demontowalny, konstrukcja przedniej szyby umożliwia położenie jej na masce dla poprawy widoczności.  

 

 

Jazda autem w terenie to prawdziwa przygoda. Silnik diesla klekocze i pewnie popycha auto do przodu. Odpalał zawsze, nawet w największe mrozy. W razie problemów w terenie, pomaga możliwość użycia zredukowanych biegów. Całość oparta na sztywnych mostach i resorach piórowych powoduje, że komfort podróżowania jest minimalny, jednak rekompensowane jest to dzielnością terenowa i trwałością podzespołów odpornych na zużycie, i awarie.

 

 

Obecnie pojazd zmienił właściciela. W założeniu czterdziestka miała służyć do twardego zmagania się z terenowymi przeciwnościami Bieszczad. Jednak auto o takiej urodzie i stanie zachowania ciężko było właścicielowi zderzyć z bezwzględnością terenu. Po namowach Piotr zgodził się oddać je w ręce naszego klubowego kolegi - Michała Horodeńskiego. 

 

 

 

GALERIA ZDJĘĆ