Przepis na podróżowanie po świecie wg Drivenfar
Drivenfar. Ich historia to wiele wspólnych przedsięwzięć podróżniczych, wiele wypraw bliższych i dalszych. Dziewięciu chłopaków, wśród których są korporacyjni wyjadacze, przedsiębiorcy, pracownicy etatowi. To wszystko okazuje się być bez większego znaczenia, bo w ich życiu istotna jest pasja i współpraca. Udało im się dobrać ekipę, która ma szansę przeciwstawić się stereotypom i osiągnąć w grupie znacznie więcej niż wydaje się realne na pierwszy rzut oka.
Przedstawiamy Wam sposób na podrózowanie według Drivenfar.
W dzisiejszych czasach, czasach pogoni za pieniądzem i karierą, najczęściej słyszymy: „albo pasja albo praca”. Czy rzeczywiście tak jest? Czy konieczne jest dokonywanie wyboru? Czy ciekawość świata musi kończyć się na Facebooku i lajkowaniu wpisów podróżniczych? Dlaczego uważamy, że dalekie podróże wymagają dużych pieniędzy i nieograniczonego czasu? Dlaczego stereotypowy obraz podróżnika opiera się na rzuceniu wszystkiego i wyjazdu w nieznane na całe lata. Jak będąc ojcem, mężem i pracownikiem nie odrzucać podróżowania? Co to wnosi do życia codziennego?
Problem czasu
Często uciekamy od pomysłu dalekiego wyjazdu bo nie mamy czasu, bo nie mamy urlopu i to nie dla nas. Ale tak nie jest. My w Drivenfar po wielu latach różnych prób podróżniczych dopracowaliśmy się modelu, w którym niezależnie od stanu cywilnego i rodzaju pracy udaje nam się dograć co najmniej jeden daleki wyjazd w roku. Trzeba krytycznie spojrzeć na czas. Jeśli ktoś na etacie ma 26 dni urlopu rocznie, to jest pełne pięć tygodni wolnego. W konfiguracji z wolnymi dniami świątecznymi co roku mamy 6-7 tygodni wolnego. Jak się to rozpisze na kartce papieru okazuje się, że argument braku czasu z powodu bycia na etacie upada. Trzeba tylko raz spróbować, żeby wiedzieć, że warto tak zarządzić swoim urlopem, żeby wygospodarować czas na podróż w nieznane. Nie trzeba zatem wybierać pomiędzy pracą, domem a podróżowaniem. Trzeba znaleźć w sobie siłę na pogodzenie tego wszystkiego. My w Drivenfar wiemy, że naprawdę warto to zrobić.
Samemu będzie trudno…
Rozejrzyj się wokół siebie. Najlepiej jakbyś znalazł kilka zaufanych osób, które również chciałyby czasem oderwać się od tego wszystkiego ale uważają, że nie mogą. Razem możecie dojść do innych wniosków. W takiej współpracy powstaje niesamowita synergia różnych możliwości i pomysłów. Nie masz przecież czasu na co dzień na zorganizowanie wszystkiego ale jakby dać Ci ¼ zadań to na pewno sobie poradzisz…I tym sposobem naturalnie wyłoni się ktoś kto zorganizuje bilety lub mapy, inny, który doczyta gdzie jechać i załatwi wizy, a kolejny, który skupi się na sprzęcie i zaopatrzeniu. Praca w takiej społeczności niesie ze sobą ogromne korzyści i niewiarygodnie poszerza możliwości.
Sharing Economy w podróżowaniu
Kasa. Odwieczny pretekst wszystkich malkontentów, którzy są wielkimi podróżnikami ale… niedoszłymi właśnie z tego powodu. Spójrzmy prawdzie w oczy w grupie jest dużo taniej. Przecież wystarczy wam jeden namiot, może jeden samochód, jedna kuchenka itd. W efekcie okaże się, że na ¼ auta też Cię stać…a, że ono nie będzie Twoje…. może nie musi. W ten sposób za małe pieniądze będziesz w stanie dojechać tam gdzie samemu byś nigdy nie dojechał. Zawsze lepiej być w komunie móc coś zrobić niż w samotności żałować, że się nie da czegoś zrobić. W naszej historii przeszliśmy już różne modele tej ekonomii. Raz nawet kupiliśmy w siedmiu dwa stare Fordy Mondeo, wzięliśmy namioty i puszki z mielonką oraz wędki i pojechaliśmy do Murmańska i na Nordkapp, a po powrocie sprzedaliśmy wszystko. W efekcie cała dwutygodniowa podróż zamknęła się kosztem pobytu nad polskim morzem. Można? My dzisiaj mamy już trzy stare Toyoty Land Cruiser 95 z namiotami dachowymi i cały sprzęt niezbędny do dalekich wyjazdów. Zaczynaliśmy jednak od skromnej starej Łady Niwy, od prowizorycznych platform na dachach i ustawionych na nich namiotach z Decathlonu oraz od wielu improwizacji. Zwyczajnie nie mieliśmy doświadczenia i stąd wiemy, że ono nie jest konieczne. Oczywiście kluczowe jest tu z kim się bratasz dlatego mówimy – rozejrzyj się wokół siebie i znajdź kilka zaufanych osób.
Nikt na tym nie ucierpi
Kto wyjeżdżał dalej i tracił zasięg ten wie, że paradoksalnie korzyści dla bliskich są oczywiste. W dzisiejszym świecie nie mamy czasu zatęsknić, przemyśleć pewne sprawy i nie mamy również szansy aby spojrzeć na nasze życie z perspektywy. Podróż zmienia samego podróżującego ale również jego bliskich. Wraca się innym, docenia się więcej i na nowo chce się być razem i kochać. To nie przesada, z daleka po prostu można dostrzec znacznie więcej. My w Drivenfar po wielu latach wspólnych podróży wiemy, że nasze rodziny tęsknią tak samo jak my, gdy nas nie ma ale powroty zawsze wnoszą coś niezwykłego. To po powrocie wiele problemów udaje się rozwiązać i powstaje wiele nowych planów. Jest jakaś nowa moc i chęć do działania. Nie wolno nic robić kosztem bliskich więc rodzinne wakacje również muszą być i to takie jakie wszystkim pasują.
A co na to dzieci?
Dzieci uwielbiają takie klimaty. Szybko wkręcą się w wasze pomysły i nawet jak nie mogą z wami pojechać to będą wam kibicować i będą z was szczerze dumne. To tylko będzie was dodatkowo napędzać. Tu nie ma nic do dodania. Jak dzieci są małe to wyrastają w klimacie podróży, wolności i szacunku dla natury, wrażliwości na jej piękno….a później naturalnym jest, że te wartości są im bliskie jak zaczynają dorastać. Wtedy zaczynają też jeździć z Wami i rozpoczyna się zupełnie nowa przygoda…
Gdzie jechać?
Przede wszystkim tam gdzie czujecie. Trzeba raz na zawsze uznać, że wszystkiego zobaczyć się nie da. Lepiej w biegu przejechać Rumunię i nie znaleźć czasu na większość „ważnych” miejsc niż zrezygnować z powodu ograniczonego czasu i poczekać z tym na emeryturę. W podróży liczy się najbardziej to, że jest, a nie, żeby spełniała jakieś kryteria racjonalne. Kiedyś pojechaliśmy nad jezioro Ładoga w Rosji pojeździć po niedostępnych nabrzeżach leśnych. Mieliśmy wielkie plany na objechanie jeziora ale wyszło tak, że w sumie tydzień łowiliśmy w deszczu ryby niemalże w jednym miejscu. Po prostu było tak pięknie i dziewiczo, że uważaliśmy to za cel sam sobie znalezienie takiego miejsca. Oczywiście nie zrobiliśmy przez to połowy założonej trasy ale wróciliśmy równie szczęśliwi. I oto chodzi. Odpoczęliśmy, spełniliśmy się, a plan….może następnym razem. Każdy ma inną filozofię ale warto jest zdefiniować sobie co jest dla nas ważne. My w samej nazwie Drivenfar zawarliśmy nasze wartości. Lubimy jeździć i to jeździć daleko. Droga nas więc nie przeraża i sama w sobie jest celem. W tym roku jedziemy do Japonii. Mamy 2,5 tygodnia co oznacza, że przez Syberię będziemy jechać jakbyśmy startowali w jakimś rajdzie… szkoda bo zapewne fajniej by było mieć trzy tygodnie na samej Syberii ale trudno. Jest jak jest. Tu i teraz mamy takie możliwości czasowe i organizacyjne i trzeba z tego skorzystać. Nigdy nie żałujemy, że czegoś nie zobaczyliśmy i coś musieliśmy odpuścić. Takie jest życie podróżnika. Ostatecznie wolimy za szybko przeciąć Syberię w tym roku niż zbierać się do wielkiej wyprawy syberyjskiej za dwa lata, która może się nie udać z wielu różnych powodów. Na pytanie gdzie jechać trzeba sobie odpowiedzieć uczciwie – tam gdzie wspólnie uznacie, ze będzie wszystko czego razem szukacie w podróży.
Od czego zacząć?
Po pierwsze zalecamy wiarę w to, że będąc na etacie, czy w małej firmie czy w korporacji, bez doświadczenia można zaplanować i odbyć niesamowitą podróż na miarę swoich możliwości. Po drugie zalecamy zarażać innych tą ideą. Reszta sama przyjdzie. Nie narzekać, że się nie da tylko brać sprawy w swoje ręce.
Ich najnowszy projekt DRIVENFAR WYRUSZA LAND CRUISERAMI DOOKOŁA ŚWIATA
Jeśli zainteresował was projekt Drivenfar, zapraszamy na strone www.
GALERIA ZDJĘC