Używana do codziennej jazdy i ze sporą liczbą kilometrów na liczniku, ale nigdy nie zawiodła. Na koncie ma też dalekie wyprawy, w których również sprawdziła się znakomicie. Jak jeździ? Gdzie była? Co ma pod maską? Wszystko to w artykule, w którym przedstawiamy kolejne auto Mirka.

 

 

Pierwsze 100 tyś km auto miało miłe, przyjemne i niewymagające. Prowadzona przez jakiegoś firmowego bosa 100-ka nie zjeżdżała z asfaltu. Potem już było mniej dystyngowanie, ale na pewno bardziej ekscytująco. Trafiła w ręce Mirka, który w zaufanym warsztacie przygotował ją do jazdy w terenie:

  • koła 33" opony AT lub MT BF w zależności od potrzeb
  • zderzaki stalowe z przodu i z tyłu
  • wyciągarka Warn 9,5
  • bagażnik wyprawowy "hand made"
  • szuflady w bagażniku, które jednak się nie sprawdziły ze względu na wypaczenie się konstrukcji
  • wzmocnione zawieszenie
  • snorkel

Standardowy silnik ma podkręconą moc do 250 KM.

 

 

 

To auto sprawdziło się w bliższych i dalszych terenowych wyprawach, ale swojej wartości dowiodło w podróży do Mongolii. Zastąpiło w tej drodze pechowo uszkodzony domek na kółkach, czyli LC HZJ78. Buschtaxi (opisane również na LCAC -> link) mogło jeszcze wyruszyć, tydzień czasu jaki został dałoby się wykorzystać na naprawę, ale w warsztacie, od słowa do słowa, Mirek doszedł do wniosku, że "setka" jest sprawdzona, można ja doposażyć w odpowiedni sprzęt biwakowy (namiot, prysznic, lodówkę) i lepiej sprawdzi się niż naprawiana na szybko HZJ-ta. Przed wyjazdem "setka" przeszła tylko niezbędny przegląd i wymianę wszystkiego co trzeba i... pojechała.

Wyjazd dowiódł, że jest to wytrzymałe i wygodne w trasie auto. "Przeloty" w drodze rzędu 1500 km dziennie, niezbędne by dogonić wyprawę, zrealizowano bez problemów, komfortowo i szybko. Spanie w "setce" po złożeniu fotela jest nawet wygodne, zmiennik jest w stanie wypocząć w trasie, żeby zastąpić kierowce. Poza asfaltem również dowiodło swej wartości, bezawaryjnie wożąc kierowce i pasażera po drogach, a właściwie ich braku w Mongolii. Problemy sprawił jednak nadmiar elektroniki. Rozładowane akumulatory np. całkowicie unieruchomiły auto i potrzeba było dwóch innych aut z odpowiednią ilością prądu, żeby dało się je uruchomić. Zawieszenie z hydrauliczną regulacją wysokości też miewało swoje gorsze dni, gdy po długotrwałej jeździe po wybojach zawieszało się i opadało...  Obecnie ten element jest wymieniony na sprężyny i problem zniknął.

   
 

Na dzis przebieg auta to ponad 360 tysięcy kilometrów. Jeden, jedyny raz, gdy zatrzymało się w trasie i nie dojechało to awaria, która unieruchomiła elektrozawór w pompie, na szczęście prawie pod drzwiami warsztatu. Problemy sprawiała też turbina i alternator, który odmówił współpracy przy 300 tyś km. Co ciekawe pierwsze elementy w zawieszeniu zużyły się dopiero przy 200 tys km i wymieniono je wówczas na podzespoły Terrain Tamera. 

Pomimo, że samochód ma bogata historię, udokumentowaną nalepkami z wielu stron świata, auto przyciąga wzrok. Zdarza się, że na ulicy właściciel spotyka się z ofertami kupna....

 

 

 KONTAKT: auto4x4team.pl

 

Autor: Ireneusz Rek

 

 

ZOBACZ PEŁNĄ GALERIĘ ZDJĘĆ

 

 

 

Galeria

LC100_mirek_____018
DSC_1346
DSC_1413
DSC_1414
DSC_1619
image
IMG_3948
LC100_mirek_____001
LC100_mirek_____002
LC100_mirek_____003
LC100_mirek_____004
LC100_mirek_____005

Pełna galeria