KALIFORNIA.

Z Vegas rzut kamieniem do Ka¬lifornii. Odnotowując temperaturę 47 stopni Cel¬sjusza już wiemy gdzie jesteśmy. To Death Valley, Dolina Śmierci. Najniżej położony punkt znajduje się tu 86 metrów pod poziomem morza, stanowiąc największą depresję w Ameryce Północnej. Dolina ma 225 kilometrów długości i od 8 do 24 kilometrów szerokości. Od zachodu otacza ją potężne pasmo górskie Panamint z najwyższym szczytem Telescope Peak wznoszącym się na wysokość 3.368 metrów n.p.m. Najbardziej suche miejsce Ameryki i jedno z najgorętszych miejsc na Ziemi, gdzie 10 lipca 1913 roku temperatura osiągnęła 56,7 stopni Celsjusza.

Teraz wystarczy tylko przejechać przez góry Sierra Nevada i już można zjechać nad Pacyfik. Ale zanim zamoczymy ręce w oceanie wpadamy do dwóch wspaniałych parków na zachodnich stokach pasma Sierra Nevada. Pierwszy to Sequoia a drugi to Yosemite.

Park Narodowy Sekwoi został ustanowiony w 1890 roku, jako drugi po Parku Narodowym Yellowstone. Na jego terenie na 4.421 metrów n.p.m. wznosi się Mount Whitney, najwyższy szczyt w kontynentalnej części USA (z wyłączeniem Alaski). Ale park słynie przede wszystkim z rosnących w nim sekwoi, drzew olbrzymów, w tym największego drzewa na świecie nazwanego General Sherman Tree (Drzewo Generała Shermana). Rośnie ono w Giant Forest (Lesie Olbrzymów), w którym znajduje się pięć z dziesięciu największych drzew na świecie (licząc wg objętości). Sekwoja olbrzymia jest to gatunek drzew iglastych wyróżniających się potężnymi rozmiarami. Osiągają wiek od 2.000 do 3.500 lat. Współczesne drzewa dorastają do 95 m wysokości i 10 m średnicy. W XIX wieku w rejonie tym ścinano drzewa, których średnica dochodziła do 12 m a szacowana wysokość sięgała 135 m.

 

 

Nazwa Yosemite wywodzi się od indiańskiego słowa określającego niedźwiedzia grizli, będącego plemiennym totemem rdzennych mieszkańców tych ziem. Uważa się, że pierwszymi białymi, którzy ujrzeli tę dolinę, i to tylko z góry, nie wkraczając do niej, byli traperzy pod wodzą Josepha Reddeforda Walkera. Było to w 1833 roku i prawdopodobnie patrzyli oni ze szczytu wodospadów Yosemite. Rok 1851 uważany jest za rok, w którym w Dolinie Yosemite po raz pierwszy postawił nogę biały człowiek. Wkrótce też miejsce to stało się sławne, ściągając malarzy i miłośników przyrody. W 1864, na skutek nacisków ze strony ówczesnych obrońców przyrody, prezydent Abraham Lincoln podpisał ustawę zapewniającą stanową ochronę dolinie Yosemite i lasom gigantycznych sekwoi, położonym na południe od niej. Po spędzeniu całego dnia w tej niezwykłej krainie wyjeżdżamy z parku północ¬no-zachodnim wyjazdem.

„Miasto mgły i 50 wzgórz” przyciąga swą oryginal­nością, więzieniem Alcatraz, kolejką linowo-szy­nową znaną jako cable car, mostem Golden Gate, jak również spuścizną po Jacku Londonie, Diego Rivierze i Jimim Hendriksie. To oczywiście San Francisco. Jadąc szlakiem „49 mile Scenic Dri­ve”można zobaczyć wiele interesujących miejsc tego miasta. Jest dobrze oznaczony i wiedzie najpierw między wieżowcami Financial District, następnie przez Nob Hill, Chinatown, North Beach, Fishermans Wharf, Fort Mason i Park Presidio z mostem Golden Gate. Przejeżdżamy nim na drugą stronę zatoki i robimy pętlę pod mostem, żeby wyjechać na pobliską górkę, gdzie mamy do­skonałe punkty widokowe na miasto. Panorama Frisco widziana z tych miejsc iście pocztówkowa. Z San Francisco kierujemy się na północ kultową drogą nr 1. Jechałem nią siedem lat temu, również z tego miasta lecz w przeciwnym kierunku, na po­łudnie. Droga wzdłuż Pacyfiku jest chyba następ­ną w kolejności tych, które – po Route 66 – każdy Amerykanin powinien przejechać. I tu czapki z głów ponieważ trasa ta to wyjątkowa uczta dla zmysłów. Wspaniałe klify, różnorodność roślinno­ści, niesamowite drzewostany, od sosny poprzez eukaliptusy do monstrualnych sekwoi.

Dalszy przejazd, autostradą nr 5 na północ, przez stany Oregon ze stolicą w Portland i stan Wa­szyngton ze stolicą w Seattle, do Vancouver trak­tujemy jako typową „dojazdówkę”. Znad Pacyfiku zionie chłodem. Ostatnie 700 kilometrów poko­nujemy w deszczu przy temperaturze oscylującej pomiędzy 13 a 15ºC, a jak już na moment przestaje padać to ciężkie chmury snują się dosłownie tuż ponad asfaltem.