Strona główna
Toyota Land Cruiser 300 GR Sport - pierwsza jazda
Nowy flagowy Land Cruiser 300 GR Sport to najbardziej luksusowa wersja japońskiej terenówki, godny przedstawiciel kolejnej generacji linii Station Wagon. Wielki, komfortowy, a przy przy tym wciąż terenowy.
DNA Station Wagon
W latach 80. ubiegłego stulecia Toyota pokazała swojego Land Cruisera o oznaczeniu J6. To był pierwszy prawdziwy przedstawiciel nowej linii produktów nazwanej Station Wagon. W skrócie miało to być terenowe kombi dla amerykańskiej rodziny, która poza terenowymi własnościami samochodu chciała po prostu w komfortowych warunkach podróżować po drogach szybkiego ruchu i budujących się wtedy autostradach. „Sześćdziesiątka” mocno odeszła od swoich użytkowych braci J4 i J55 w zakresie luksusu w środku, ale nie zerwała z terenowym charakterem. Był to strzał w dziesiątkę i do dziś możemy cieszyć kolejnymi generacjami Station Wagon: J8, J10, J20 i teraz J30.
Terenowy autobus pełen luksusu i innowacji
Klasyczna J6 do dziś wzbudza sentyment i jest gratką dla fanów. Ale to jej następca, czyli J8 wyznaczyła trendy na kolejne dziesięciolecia. To w J8 zastosowano po raz pierwszy stały napęd na 4 koła oraz wykorzystano komfortowe zawieszenie na 4 sprężynach (nieco wcześniej pokazane w J7 Prado / Light Duty). W środku upchano wygodne skórzane siedzenia, klimatyzację (a na wybranych rynkach lodówkę z kostkarką do kostek lodu), dobre audio. A pod maską potężne silniki - turbodiesel 4,2 litra i benzyniak 4,5 litra. Do tego 3 blokady mechanizmów różnicowych czy fabrycznie montowane wyciągarki.
Potem historia potoczyła się gładko - każda nowa generacja miała utrzymywać najwyższe terenowe właściwości oraz dostarczać maksymalnego luksusu dla kierowcy i pasażerów. Tak też jest w nowym Land Cruiser 300, choć są oczywiście też uboższe wersje jak ta, którą ostatnio statycznie oglądał Irek.
Z Dubaju prosto w las
Land Cruiser 300 nie jest sprzedawany w Europie, natomiast można go kupić m.in. na Bliskim Wschodzie. Importem tego typu aut od 15 lat zajmuje się firma CarsDubai z Wielenia, która udostępniła nam nowego LC300 w wersji GR Sport na krótką przejażdżkę.
Nie, nie był to niestety pełnowymiarowy test drogowo-terenowy o jakim marzymy, gdyż auto czeka na odbiór i nie jest zarejestrowane. Ale dla fanów każda możliwość obcowania z tym wielkim krążownikiem jest fajnym przeżyciem i z tej okazji skorzystaliśmy.
Luksus na czterech kołach
Land Cruiser 300 jest wielki. Już jego poprzednik był wielki, a obecny model ma te same wymiary. Dodatkowo wygląd wersji GR Sport nadaje jeszcze bardziej monstrualnego charakteru. Wielki grill z białym napisem TOYOTA, czarny lakier metalik, wielkie czarne felgi z oponami, które akurat mógłby być nieco większe i z terenowym bieżnikiem już w wersji sprzedażowej. Tylna klapa, na pierwszy rzut oka wygląda na dzieloną, ale otwiera się do góry jako całość, tworzy dach niczym w ogrodowej altance, jednocześnie dając dostęp do wielkiego bagażnika. Wiele razy już użyłem słowa wielki, ale ja sam akurat wielki nie jestem, to może dlatego takie odczucia.
Po otwarciu wielkich drzwi (no dobra, już ostatni raz) zasiadłem w wygodnym fotelu kierowcy. Deska rozdzielcza jak w najnowszych samochodach klasy premium, daleko od poczciwej „osiemdziesiątki”. Czuć komfort rodem z marki Lexus. Podoba mi się szeroka środkowa konsola z 2 miejscami na napoje, ergonomicznie umiejscowionym drążkiem zmiany biegów automatycznej skrzyni, obok którego znajduje się przełącznik reduktora oraz przyciski do włączania blokady centralnego mechanizmu różnicowego oraz przycisk systemu wspomagającego zawracanie w ciasnych przestrzeniach, np. między drzewami. Środkowa konsola płynnie łączy się z deską rozdzielczą, nad którą góruje duży dotykowy ekran z mnóstwem funkcji, ustawień, informacji oraz nawigacją. Pod ekranem są 2 rzędy klasycznych włączników do nawiewów i klimatyzacji (świetnie wyglądają te przełączniki w stylu lotniczym) oraz sterowaniem wybranych funkcji komputera pokładowego. Wzruszyła mnie też szczelina do wkładania płyt, umieszczona pod tymi przyciskami.
Kierownica jest duża, wygodna, z możliwością sterowania wybranymi funkcjami samochodu. Za nią, pomiędzy okrągłymi zegarami, drugi duży wyświetlacz z kolejnym zestawem widoków. W środku terenówka niczym nie różni się od osobówki. I dobrze, czasy traktorowego wnętrza minęły nawet w poczciwym Hiluxie. Jest to wersja GR Sport, dlatego na kierownicy pojawił się charakterystyczny znaczek z literkami GR. Zresztą takich GR-owych smaczków stylizacyjnych jest więcej.
Kolos w ruchu
Pod maską tego egzemplarza znajduje się silnik diesla V6 bi-turbo o pojemności 3,3 litra, mocy 309 KM i momencie 700 Nm. Uruchamiam go przyciskiem, również z emblematem GR. Cichy pomruk ledwo dociera do wnętrza auta. Ruszamy na krótką przejażdżkę. Auto prowadzi się precyzyjnie, czuć, że jest sztywniejsze od poprzednika - to zasługa nowej ramy TNGA i nowego E-KDSS (electronic-kinetic dynamic suspension system). Nie buja się tak mocno na boki. Wjeżdżam w szutrową alejkę. Automatyczna 10-stopniowa skrzynia biegów działa świetnie. Kolos dynamicznie się rozpędza. O oponach już wspominałem, 18-calowe felgi z seryjnymi oponami na pewno sprawdzą się na asfalcie, ale na szutrze wolałbym AT-eki. Mimo to wszelkie mniejsze i większe nierówności są dobrze tłumione. Przynajmniej w zakresie prędkości, z którymi ja się poruszam.
Land Cruiser 300 jest naszpikowany elektroniką. W prosty sposób mogę wybrać jeden z kilku trybów jazdy od Eco do Sport Plus. Do dyspozycji mam też terenowe wspomagacze typu Crawl Control czy Multi-terrain Select (MTS). Nie mam okazji teraz tego sprawdzić, ale już w poprzedniku te systemy działały świetnie. No i nowe kamery. Przy cofaniu, na głównym wyświetlaczu na desce rozdzielczej widzę wszystko dookoła auta, łącznie z widokiem z góry. Bez ruszania się wygodnego z fotela. System kamer to na pewno jeden z tych gadżetów, które warto dodać do pojazdów poprzednich generacji, typu J7, J8 czy J10. Żaden obciach, a wygoda ogromna.
Ech, pojechałoby się gdzieś dalej, najlepiej na pustynię. Na razie to takie lizanie cukierka przez papierek, ale i tak jest frajda. Na dłuższy test przyjdzie jeszcze czas. Aha, z tyłu nie siedziałem. Jakoś tak wyszło. Nadrobię następnym razem. Tymczasem obejrzyjcie zdjęcia z naszego wyjazdu.
Dziękujemy firmie CARSDUBAI za udostępnienie auta. Jeśli dołączycie do nas na TOYOTA OFFROAD FESTIVAL w Szczecinku, to znajdziecie na pewno jedno z ciekawych aut, jakie właściciel firmy obiecał pokazać uczestnikom zlotu. ZAPRASZAMY!
TEKST: Michał Horodeński, ZDJECIA: Ireneusz Rek
GALERIA ZDJĘĆ