03.11.2015 – wtorek

Kaolack > Karang > granica pomiędzy Senegalem, a Gambią > Barra > prom poprzez rzekę Gambia > Banjul (stolica Gambii) > Serekunda > Gunjur (nocleg na prywatnej posesji Gambijczyka – Malawg Nyass tel: +220 7464706, 6261449) – 180km

Rano krótki 90km przeskok i już o 10.00 jesteśmy na granicy z Gambią. Po stronie senegalskiej wszystko trwa kilka minut – nie zamykamy karnetu CPD, gdyż to powodowałoby iż ponownie, przy wyjeździe z Gambii, należałoby go otworzyć na nowej winiecie i musielibyśmy powrócić do Dakaru po dużo stempli – zamkniemy go dopiero przy wyjeździe do Mali. Po gambijskiej stronie, wszystko wydawało się być poprawnie, aż do momentu kontroli pojazdów! Nasza cierpliwość podczas tych czynności została wystawiona na próbę, gdyż czterech mężczyzn i jedna kobieta, zaglądali we wszystkie zakątki auta, coś jak w Turkmenistanie czy Izraelu, a najbardziej przypadł im do gustu nasz zestaw leków, które zawsze mamy w podróży na tzw. „wypadek”. Oglądali je i studiowali nazwy, potem porównywali z jakimś katalogiem, czy to aby nie narkotyki, szukali broni, gazu paraliżującego, zaglądali do kosza na śmieci, pytając… co to?… to było dla nas nawet zrozumiałe, przecież tutaj śmietnik jest wszędzie. Ale najmocniejszym punktem przeszukania były nasze książki, gdzie zamiast kartek, między okładkami… mogłaby znajdować się broń, tłumaczyliśmy iż służą do czytania, ale to nie był przekonujący argument. Nic nie znajdując, grzebali tam, gdzie już wcześniej było plądrowane. Pod wpływem bzdurnych procedur, doszło w pewnym momencie do wygenerowania łagodnych środków perswazji, później już pyskówek, a na koniec ostrej wymiany zdań. Mamy wspólny wniosek… wyprodukujemy sobie koszulki z napisem: „Nie mamy broni, narkotyków i nie jesteśmy terrorystami… tylko turystami”, choć czy to coś da?

 

 

Jedziemy następne 20 km do miejscowości Barra, leżącej na północnym brzegu rzeki Gambia, tuż u jej ujścia do Atlantyku i promem przeprawiamy się na drugą stronę do stolicy Banjul. Przeprawa z całym ceremoniałem, trwa prawie dwie godziny (koszt 6.525CFA za auto plus pasażer). Tylko Gambijczycy płacą w lokalnej walucie. Przelicznik 100€- 4.900 dalasi (GMD). W mieście oprócz nowoczesnego łuku triumfalnego, odnajdziemy jedynie skromny port morski i wielki kipisz.

„Opłynęliśmy” stolicę, nowością jest blacha falista, natomiast bajzel podobny do wcześniejszych, tak więc szoku kulturowego nie doznaliśmy. Opuszczamy szybko to miejsce i przez Serekundę (jeden wielki przydrożny market na dystansie 10km), jedziemy na atlantyckie wybrzeże. Gambia jest znana w branży turystycznej, jako państwo złotych plaż… to właśnie w tym kraju znajdują się jedne z najpiękniejszych piaszczystych plaż na całym Czarnym Lądzie. Łączy się to również z faktem iż białe kobiety narażone są na zaczepki mężczyzn, którzy w celach matrymonialnych poszukują partnerek z paszportem europejskim. Wielkim problemem w tym kraju jest turystyka seksualna, w tym pedofilska; władze gambijskie powołały nawet specjalne oddziały do walki z tym zjawiskiem. Natomiast niewiele turystów wie, że Gambia to także dom rezerwatów przyrody, a także opustoszałych obozów niewolniczych. Kiedyś królestwo łowców niewolników… ziemia splamiona krwią. Dziś niewielki pasek ziemi, wcinający się w terytorium Senegalu, ciągle pozostaje nieodkryty przez turystów, a przecież jest tutaj wiele możliwości aktywnego spędzenia czasu: w dolinie rzeki Gambia, w parkach narodowych obfitujących w zwierzynę wszelkiego rodzaju, czy też na atlantyckich plażach. Za główny ośrodek turystyczny Gambii, uznaje się nadatlantycką część miasta Serekunda, która wyróżnia się największą bazą noclegową w całym kraju i najciekawszymi kąpieliskami rozłożonymi wzdłuż wybrzeża oceanu. Ponieważ nie jesteśmy zainteresowani plażami, kierujemy się tam, gdzie coś się dzieje, do małej rybackiej wioski Gunjur.

 

 

W kilka minut poznajemy przyjemnego Gambijczyka, rastafarianina Malawga Nyassa, który to (wg jego opowieści) ma z Polką dziecko. Zna parę słów po polsku, oferuje się jako przewodnik i co dziwo… zupełnie bezinteresownie. Dzięki niemu poznajemy cały „proces technologiczny” wioskowego przetwórstwa rybnego…to coś nie do opisania… uwierzcie!… wyrazistość egzystencji niejednokrotnie aż powala z nóg, a nozdrza nieznośnie wzburzają się… bezpowrotnie odeszła od nas chęć zjedzenia ryby… (nocleg na prywatnej posesji dopiero co poznanego Gambijczyka – Malawg Nyass tel: +220 7464706, 6261449).

 

 

Dziś dostałam pierwsze prezenty, Malawg podarował mi dużą muszlę po świeżo wyjętym ślimaku i naszyjnik z koralików i muszelek (kiedyś służyły jako środek płatniczy), można powiedzieć… noszę na szyi bardzo stare pieniądze. Wieczór w ogrodzie rozwijał się wraz z ilością wypalonych „ziół” przez Malawga i jego kompanów, my piliśmy zimne piwo, a oni herbatę, były tańce do muzyki Boba Marleya, ale i granie na bębnie.

 

 Trochę historii: Gambia stanowiła niegdyś część historycznych królestw Ghana i Songhaj. Pierwsze wzmianki o tym obszarze pochodzą z IX i X w. od arabskich handlarzy, którzy przewozili przez Saharę niewolników, złoto i kość słoniową. W XV w. pojawili się Portugalczycy, którzy przejęli kontrolę nad handlem, również niewolnikami, rozwijając morskie szlaki handlowe. W tym czasie obszar dzisiejszej Gambii wchodził w skład państwa Mali. Jako ciekawostkę należy nadmienić iż w latach 1651-1661 część terenów obecnej Gambii była kolonią Księstwa Kurlandii (ówczesnego lenna I Rzeczypospolitej) – ziemie u ujścia rzeki Gambii (m.in. Wyspę James i Wyspę Św. Marii), kupił bowiem kurlandzki książę Jakub Kettler. O kontrolę nad ujściem rzeki Gambii współzawodniczyli Portugalczycy, Hiszpanie i Holendrzy, a później Anglicy i Francuzi. Obszar ten był uznawany za idealne miejsce do penetracji wnętrza Afryki. Ostatecznie z rywalizacji o kontrolę nad Gambią, zwycięsko wyszła Anglia, która zaczęła organizować handel w tym obszarze. Mimo to Francja nie ustępowała i dopiero traktat z 1783r. zapewnił Wielkiej Brytanii pełną kontrolę nad rzeką Gambią. Po II wojnie światowej zapoczątkowano przemiany polityczne, które doprowadziły do uzyskania niepodległości przez Gambię 18 lutego 1965r.