08.11.2015 – niedziela

Bamako > Segou > Bla > San > Djenne (nocleg na kempingu w samym centrum miasta – „Campement-Hotel Houber”) – 550km

Rano przyszedł czas opuścić to piękne i spokojne miejsce, jakim była dzisiejsza baza noclegowa, wyjechać z zatłoczonego Bamako i skierować się dalej na trasę w kierunku wschodnim, w stronę słynnej krainy Dogonów. Pokonujemy tego dnia ogromne przestrzenie malijskiego kraju, zaglądając do interesujących wiosek, jadąc już dużo lepszą drogą. Pod wieczór, na 100km przed Mopti, zjeżdżamy z głównego traktu i kierujemy się następne 30km w stronę historycznego miasta Djenne. Aby tam dotrzeć, trzeba pokonać promem rzekę Bani (koszt 3tys. CFA za auto tam i z powrotem). Na wjeździe nagabywani przez wielu „pomagaczy”, wybieramy tego, który mówi po angielsku i zostaje od teraz naszym przewodnikiem. Za jego sprawą znajdujemy lokum na przyhotelowym kempingu w „Campement- Hotel Houber”( 3.300 CFA od os.).

 

 

Na koniec dnia, już nieco zmęczeni, musimy odbyć długą procedurę meldunkową na miejscowym posterunku policji. Nadgorliwy szef tego urzędu, zrobił sobie z tego pamiętnik turystów, gdzie obok meldunkowych wpisów… dokleja również ich zdjęcia… nasze wyciął z ksero paszportów. Zachęca do rozmowy, a my raczej chcemy coś zjeść i odpocząć, czego on nie rozumie. Dyskusja prowadzi donikąd, tak więc ustalamy z Ismailem plan jutrzejszego zwiedzania, zimne piwko i do legowiska.